LUDWIŚ, NIE WIDZIAŁAŚ?

Noc głucha i ciemna, na ludwicynym podwórku w stojącej obok gnojnika suszarni trwa wytężona praca.
To gospodarze i zaproszeni do pomocy: członkowie rodziny  i kilku sąsiadów pilnie pracują przy nabijaniu tytoniowych liści na kręgi stalowego drutu. 

Ponabijany w ten sposób tytoń suszy się później w cieple z suszarnianego paleniska. Na tym kontraktowanym przedsięwzięciu można nieźle zarobić. Tylko trzeba wszystkie roboty wykonać terminowo, wszystkiego dopilnować żeby zaliczyli „tytuń” do pierwszej klasy. 

Lepiej można zarobić tylko gdy przyjdzie grad, ale w tym roku niestety gradów nie było... 

O, tagrok to tako burza przeszła z gradem, że wszystko wrócili jak za pierwszo klase.  A co zostało jeszcze i tak na trzecio klase poszło. Wtajemniczeni wiedzą, że ten grad nie dałby rady ani tytoniowi, ani tym bardziej nie przekonałby likwidatora szkód do wypłaty odszkodowania. 

Na wszystko jednak są sposoby, wystarczy gałęzią ciernioka poprawić po burzy... Ale o tym przy sąsiadach się nie mówi, chociaż wiedzą o co chodzi to przecież „szczeżonego” Pan Bóg „szczeże”.

Praca jest mozolna, ale znają się od lat i jest to okazja do przypomnienia sobie historii z dzieciństwa, lat młodzieńczych i wymiany plotek o znajomych. 

Co jakiś czas wybuchy śmiechu przerywają przyciszoną pogawędkę i nasłuchiwanie dobiegającego zza lepionych ścian szczekania psów. 

Jest już późno, około północy, wszyscy są już bardzo zmęczeni, a senność powstrzymuje rozmowy, coraz rzadziej słychać śmiech... Wtem z podwórka dobiega skrzypnięcie furtki a następnie nieśpieszne kroki. Najwyraźniej ktoś zmierza do suszarni. Stęknięcie drzwi i w progu staje Zosia:

Ludwiś, nie widziałaś ta moi świni?

Po tym pytaniu na mgnienie zapada cisza, lecz wybuch śmiechu, który następuje potem słychać chyba w odległym Słaboszowie. I w ten sposób do historii przechodzi metoda „swobodnego chowu świń a’la Ciotka Zośka”. 

Świnia oczywiście znalazła się nazajutrz, od pokoleń bowiem ciotcyne świnie gustowały w żołędziach zbieranych w Sancygniowskim Lesie, ta jedynie spóźniła się nieco do domu...

A swoją drogą jedliście kiedyś szynkę z takiej świni?

<<powrót jadłospisu 

dalej>>