Do Kopenhagi przyjechaliśmy wieczorem. Zmęczeni kilkugodzinną "manifą"
po ulicach Malmö rzuciliśmy się kąpać i jeść.
Kopenhaga, którą ujrzałem była bardziej ordynarna od Malmö, lecz urodą
biła je na głowę.
Rozchlana piwem, rozjarzona neonami, hałaśliwa i jakoś o wiele mniej
"skandynawska".
Za dnia również. Można się w tym mieście zakochać.