Zgredos Brygada Prezentuje

w necie wyszukał: Uszy

 

 


Władysław Słota - przedwojenny zagłębiowski rodzynek w Ruchu

autor: Wojciech Malejka, pacz, źródło: http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35039,3581414.html#more 

Był pierwszym w dziejach Ruchu piłkarzem rodem z Zagłębia Dąbrowskiego i pierwszym Zagłębiakiem, który zagrał w reprezentacji Śląska! Zabiegali o niego dwaj odwieczni rywale: Cracovia i Ruch. On wybrał jednak Wielkie Hajduki!

Kaperowanie, jak niegdyś określano pozyskiwanie nowych graczy, Władysława Słoty do Ruchu zaczęło się w 1937 roku. Słota zwrócił na siebie uwagę udanymi występami w sosnowieckiej Unii. Był jej czołowym snajperem. Pogłoski o jego przejściu do Wielkich Hajduk wywołały prasową burzę. Wydawana przez Wojciecha Korfantego "Polonia" stała na stanowisku, że Słota do Ruchu zgłosił się sam. Z pozyskania bramkostrzelnego łącznika nie rezygnowała jednak Cracovia. 

W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego", przedrukowanym później w "Expressie Zagłębia", wypowiedział się prezes tego klubu. Stwierdził on, że Słota prowadził rozmowy z Cracovią i w tym celu przyjeżdżał do Krakowa. Wysłannik Pasów podczas pobytu w Sosnowcu usłyszał zapewnienie, że Słota otrzyma zwolnienie dla Cracovii, a dla Ruchu w żadnym razie! Ostatecznie piłkarz pozostał nad Brynicą. Nie była to pierwsza tego typu sprawa z Ruchem w roli głównej. Nie bez kłopotów przebiegł transfer znakomitego Ernesta Wilimowskiego z 1. FC Katowice. 

Działacze Ruchu tylko sobie znanym sposobem spowodowali, że nie musiał on odcierpieć nałożonej nań kary w wymiarze czteromiesięcznej dyskwalifikacji!

W 1938 roku sprawa Słoty ponownie stała się głośna. Tym razem za sprawą jego niespodziewanego debiutu w drużynie z Wielkich Hajduk w meczu przeciwko Pogoni Lwów. Wątpliwości obserwatorów, ze względu na niejasne przepisy, wzbudzał fakt, czy Słota mógł w ogóle grać w tym meczu. Sprawa trafiła na wokandę Wydziału Gier i Dyscypliny Ligi, który zweryfikował spotkanie zgodnie z wynikiem, jaki padł na boisku! Mimo pomyślnego dla Ruchu rozstrzygnięcia, Słota nie wystąpił w kolejnych spotkaniach ligowych.

 Zagrał za to w... reprezentacji Górnego Śląska! Tuż po wkroczeniu wojsk polskich na Zaolzie przygraniczna Karwina gościła piłkarzy z województwa śląskiego. Wizyta miała wymiar propagandowy. 

Sportowcy mieli za zadanie umacniać "nierozerwalne więzy" łączące Zaolzie z macierzą. Debiut Słoty w kadrze Pawła Lubiny był udany. W tym spotkaniu i w rewanżu Słota wpisał się na listę strzelców. Po przywróceniu go do pierwszej drużyny grał przeciwko znakomitym w tym czasie Węgrom. Strzelał gole Kispestowi i Hungarii, a w lidze zdobył 7 goli, co wydatnie zbliżyło Ruch do piątego w historii tytułu Mistrza Polski.

Przeciwko Unii popularny "Owens" zagrał jeszcze tylko raz w marcu 1939. Jego przygoda na Cichej świadczy o tym, że nie zawsze kwitła niechęć śląsko-zagłębiowska: był bardzo lubiany przez kolegów z drużyny.

Po zakończeniu wojny powrócił do Zagłębia. Reprezentował do 1950 roku RKU, później sosnowiecką Stal. Po wojnie już w barwach RKU (protoplasty Zagłębia) grał na stadionie przy al. Mireckiego w pamiętnym meczu z AKS-em Chorzów w 1947 r., po którym wybuchły wielkie zamieszki

A inni piłkarze łączący w swej karierze wątki chorzowsko-sosnowieckie?

Z Zagłębia do Ruchu przeszli też Maciej Mizia, Piotr Pierścionek (gdy podpisywał kontrakt był zawodnikiem Unii Strzemieszyce), Tomasz Kulawik (Wisła Kraków). W odwrotnym kierunku poszli m.in. Roman Bazan (rekordzista w liczbie występów w barwach Zagłębia w I lidze - 304 mecze), Roman Geschlecht, Stanisław Gawenda i Grzegorz Waliczek. Z Zagłębiem pracowali też związani z Cichą trenerzy Ewald Cebula i Teodor Wieczorek.

Od Redakcji Zgredos:  Władysław Słota  był prawdopodobnie pierwszym piłkarzem z Sosnowca, który zdobył ligowe mistrzostwo Polski (przed wojną właśnie z Ruchem).

 

powrót