Niezły Kocioł
ZZG w Polsce
przy ZEC S.A. w Katowicach Numer 6 (80) grudzień 2013 wydanie internetowe z dnia 20 grudnia 2013 |
NOWE I STARE WYZWANIA
Arek Siekaniec OKIEM PREZESA: JEDNOŚĆ WE WSPÓLNYM DZIAŁANIU
Odnosi się to zarówno do pracowników Naszej Spółki, jak również lokalnej społeczności, której służymy dostarczając ciepło i energię elektryczną, a także dobrych relacji z kontrahentami oraz troski o zachowanie czystości środowiska naturalnego. Wszystkie te elementy przyczyniły się do podjęcia decyzji o przypieczętowaniu: konsekwentnie realizowanych kierunków działania oraz kolejnego etapu tworzenia tradycji i tożsamości Spółki poprzez ufundowanie Sztandaru ZEC SA. Uroczystość jego wyświęcenia odbyła się w dniu 4 grudnia br. Data ta, nie jest przypadkowa gdyż 4 grudnia to Barbórka – uroczyście obchodzone święto całej górniczej braci. Mimo że ZEC SA to przedsiębiorstwo ciepłownicze jednak nie sposób rozdzielić jego bezpośrednich powiązań z górnictwem. Chociażby ze względu na strukturę kapitałową – Katowicki Holding Węglowy SA jest właścicielem 100% akcji ZEC SA, pochodzenie dużej części Naszych pracowników wywodzi się kopalń węgla kamiennego, a obecnie do produkcji energii cieplnej i elektrycznej wykorzystujemy węgiel kamienny i metan z kopalń KHW SA znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie Wydziałów ZEC SA. W tym kontekście należy również wspomnieć, że pomimo restrukturyzacji KHW SA, kopalnie pozostają nadal jednym z głównych odbiorców produktów ZEC SA. Tak więc, w dniu górniczego święta, podczas uroczystości w bazylice Matki Boskiej Bolesnej w Katowicach Bogucicach nastąpiło poświęcenie Sztandaru ZEC SA , który od tej chwili będzie reprezentował wyznawane w Spółce wartości. Chociaż dzień wyświęcenia Sztandaru ZEC SA to barbórkowe święto, jednak na pierwszy rzut oka dostrzegalne jest, że jego powstanie związane jest z historią i tradycją ZEC SA jako przedsiębiorstwa ciepłowniczego- gdyż na jednej jego płaszczyźnie znajduje się nazwa i logo naszej Spółki , a na drugiej portret patrona wszystkich energetyków i ciepłowników św. Maksymiliana Maria Kolbe. Dla mnie jako Prezesa Zarządu ZEC SA moment poświęcenia Sztandaru był momentem szczególnym, gdyż nie tylko stał się symbolem uhonorowania wszystkich byłych i obecnych pracowników ZEC SA, ich pracy i wysiłku w dążeniu do zbudowania wizerunku Spółki jako niezawodnego kontrahenta i pracodawcy, ale również stał się metaforą przyszłości Spółki, w której niezmiennie najwyższymi wartościami pozostaną odpowiedzialność, pracowitość i rzetelność.
Szybkim krokiem zbliżają się bardzo ważne dla nas wszystkich Święta Bożego Narodzenia oraz Nowy 2014 Rok. Z tej okazji składam wszystkim Państwu życzenia, aby ten najpiękniejszy czas napełnił wszystkich radością, ciepłem i życzliwością. Niech te szczególne dni, będą okazją do wspólnego przeżywania Świąt Bożego Narodzenia, w serdecznym gronie rodziny i przyjaciół, a Nowy 2014 Rok niech będzie pełen nadziei, ale i spełnionych marzeń. Pragnę życzyć Państwu siły i wytrwałości w realizacji zamierzonych celów, samych sukcesów, dużo zdrowia oraz wszelkiej pomyślności.
Mgr inż. Longina Kugiel
PRACA I ŻYCIE W BELFAŚCIE Od Redakcji: Wiele z naszych dzieci wyjechało za chlebem na Wyspy Brytyjskie. ”Niezły Kocioł” poprosił o kilka słów na temat życia na Wyspach jedną z takich młodych, zaprzyjaźnionych osób przebywających od kilku lat na obczyźnie. Poniżej tekst korespondencji. Ciągle się tu słyszy o podłożonych bombach, podpalonych samochodach czy domach. Czy wobec tego czuję się tutaj bezpiecznie? Jeżeli ktoś chce pracować, to pracę znajdzie na własną rękę. Zajmie to sporo czasu, bo niestety po zostawieniu CV trzeba chodzić i się przypominać. Nie ma sensu czekanie aż oddzwonią. Drugą szansą na znalezienie pracy są agencje pracy - polska albo angielskie. Jeżeli zależy nam na znalezieniu zatrudnienia przez agencje, musimy każdego dnia przychodzić i podpisywać listę, potwierdzając, że nadal jesteśmy pracą zainteresowani. Dużym ułatwieniem życia, a zwłaszcza znalezienia pracy, jest znajomość języka angielskiego, a przynajmniej jego podstaw. Chociaż ciężko powiedzieć, że mieszkańcy Belfastu używają poprawnej angielszczyzny – częściej słyszy się tu gwarę. Myślę, że czasy przyjmowania siły roboczej bez znajomości języka dawno minęły. Mimo tego i tak słyszę i spotykam rodaków, którzy decydują się na taki krok. Moim zdaniem nie ma na co tutaj narzekać – mimo ciągłych zamieszek – można pracować i żyć w sposób godny. A o to, nie tak łatwo w naszym kraju. Można tu sobie pozwolić na naprawdę wiele rzeczy i przyjemności: począwszy od sprzętu elektronicznego i komputerowego, różnej maści, po wakacje, wycieczki, kupno samochodu czy wreszcie domu. Na to wszystko wystarczy imigrantowi wynagrodzenie za pracę 40 godzin w tygodniu przy najniższej stawce, która od października wynosi 6,31 funta. Ja często powtarzam, że możemy sobie tutaj ponarzekać tylko na pogodę (jest typowo wyspiarska, a do tego sam Belfast położony jest w dolinie, więc często pada). Co do reszty łatwiej się tu żyje niż w ojczyźnie. Agnieszka C. KOLEJNY MAŁY JUBILEUSZ NASZEJ GAZETY Szanowni Państwo miło mi przekazać na Państwa ręce jubileuszowy – 80 numer naszej gazetki. Ponieważ ukazujący się od października 2000 roku (wydanie internetowe od 2003) “Niezły Kocioł” wydawany jest bez angażowania jakichkolwiek środków, poza własnym wysiłkiem intelektualnym członków naszego związku i współpracowników, którzy pracują całkowicie społecznie, jest to dobra okazja do złożenia im podziękowań. Dziękuję zatem najaktywnieszym byłym i obecnym “dziennikarzom” “Kotła”: Zbyszkowi Niemyjskiemu, Józkowi Zdebskiemu, Wieśkowi Lewandowskiemu, Magdzie Gryzik, Karolowi Krupie, Leszkowi Kosowskiemu, Andrzejowi Kosiedowskiemu, Bernadettcie Rother, Cześkowi Pali, Krzyśkowi Sendrze. Dziękuję także międzynarodowej sławy rysownikowi, Mariuszowi Gawlikowi, a mojemu osobistemu przyjacielowi, który dla naszej i własnej frajdy przez wiele lat ubarwiał swymi pracami gazetkę. ŻYCZENIA OD STANISŁAWA TRYBY PRZEWODNICZĄCEGO RADY
NADZORCZEJ ZEC S.A.
Do życzeń skierowanych już do załogi ZEC S.A. z okazji Barbórki, chciałbym w imieniu Rady Nadzorczej i własnym, dołączyć życzenia górniczego szczęścia, satysfakcji z wykonywanej pracy oraz pomyślności w życiu osobistym. Tuż po uroczystościach Barbórkowych przypadają Święta Bożego Narodzenia. To Święto rodzinne. Równocześnie jednak, od szeregu lat, ukształtowała się równoległa świecka tradycja, organizowania opłatków składania sobie życzeń przez pracowników wzajemnie i ze strony kierownictw zakładów dla załogi. Jest to miła i sympatyczna tradycja. Więc z przyjemnością się w nią wpisuję i przekazuję tą drogą, serdeczne życzenia pracownikom ZEC S.A., aby w gronie rodzinnym spędzili ten czas, świętując Narodziny Zbawiciela i zbierając siły na spotkanie wyzwań, jakie niesie ze sobą Nowy Rok. I wreszcie zbliżający się koniec bieżącego i początek Nowego Roku. To czas podsumowań i robienia planów na przyszłość. W związku z tym, chciałbym w imieniu Rady Nadzorczej, którą kieruję, a także swoim własnym, podzielić się z załogą informacją, że wszystko wskazuje, iż rok 2013, zakończy się dobrymi wynikami, osiągniętymi dzięki realizacji Strategii ZEC S.A., w ramach Strategii KHW S.A., a także dzięki rzetelnej i sumiennej pracy załogi. Również rok 2014 zapowiada się dobrze. Tak jak w bieżącym roku, będziemy kontynuować zadania związane z gospodarczym wykorzystaniem metanu, co powinno się przełożyć na dalszą poprawę wyników. Sytuacja Firmy rokuje, że wszelkie niezbędne przedsięwzięcia restrukturyzacyjne, realizowane będą bez negatywnych skutków dla załogi. Chciałbym podziękować całej załodze ZEC S.A. oraz załodze EC Szopienice Spółka z o.o., za ogromny wysiłek, wkładany w codzienną realizację zadań. Pomimo różnych przeszkód i przeciwności, wynikających zarówno z uwarunkowań zewnętrznych, jak i nieprzychylnego klimatu panującego wokół górnictwa węgla kamiennego, a także energetyki i ciepłownictwa bazujących na węglu, dzięki determinacji w realizacji planów oraz Państwa zaangażowaniu, ten rok, jak to już wcześniej powiedziano, kończymy sukcesem i tworzymy perspektywy dla: dalszego rozwoju; unowocześniania bazy wytwórczej; zdobywania nowych odbiorców; podejmowania nowych rodzajów działalności i tworzenia z ZEC S.A., podmiotu zdolnego do podejmowania wyzwań ze strony konkurencji. Całej załodze, jej związkowej reprezentacji, a także Zarządowi ZEC S.A. życzę, aby wszelkie spory załatwiane były w duchu wzajemnego zrozumienia, z poszanowaniem zarówno interesów strategicznych i możliwości Spółki oraz oczekiwań Właściciela odnośnie rentowności, z jednej strony, jak i słusznych, a równocześnie możliwych do zrealizowania oczekiwań pracowników, z drugiej strony.
SZTANDAR - FAJNIE, ZE JEST Nie wszyscy wiedzą, iż to ZZG w Polsce jako pierwszy wspomniał w
ZZG w Polsce wiosną 2013 zaproponował też, w uzgodnieni z „Solidarnością” ,aby na rewersie sztandaru znalazły się emblematy wszystkich związków działających w ZEC-u. Na ten karkołomnyi wyjątkowy pomysł wpadł jeden z pracowników Spółki, sądząc, że wobec oparcia się prywatyzacji, warto w ten sposób podkreślić ideę dialogu społecznego, która kwitła wówczas w naszej Firmie...
Tymczasem bądźmy dumni ze sztandaru ZEC S.A. bo jest ON wyrazem i efektem pracy każdego z obecnych i byłych pracowników tej Firmy. Bez względu na płeć, wyznanie i przynależność związkową. Arek Siekaniec
Od jakiegoś czasu przynajmniej dwa związki w naszej firmie są, jak to się ładnie z francuska mówi, passé. Cóż, skończył się czas, kiedy podczas prywatyzacji wszyscy nam kibicowali w walce o pakiet socjalny, gwarancje zatrudnienia, odstąpienie od sprzedaży akcji... Życie idzie na przód, co widać chociażby po osiąganych przez Spółkę wynikach, i dzisiaj upominanie się o wzrost wynagrodzeń, bywa odbierane jako zamach na spokój Zarządzających. Co dziwniejsze nawet związek „Kadra” nasze interwencje w sprawach porządku, dewastacji mienia, czy warunków pracy uznaje za zakłócanie spokoju kierowników, dozoru czy wreszcie prezesów, a nie jako próby rozwiązywania występujących w każdej (najlepszej nawet) firmie problemów. Nikt jednak nie obiecywał, że będzie łatwo. Przypomnę zatem w tym cyklu po co są związki zawodowe. Polskie prawodawstwo tak reguluje kwestie obrony interesów pracowniczych, że wyłącznie związek zawodowy (lub kilka związków) może reprezentować pracowników wobec pracodawcy. Nasze uprawnienia wynikają z wielu aktów prawnych poczynając od Konstytucji RP, przez konwencje MOP, kodeks pracy, ustawę o związkach zawodowych, ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, ustawy o SIP i o PIP... a na układzie zbiorowym pracy skończywszy. Poniżej wybrane (a więc nie wszystkie) uprawnienia związków zawodowych wynikające z prawa. KONSTYTUCJA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ z dnia 2 kwietnia 1997 r. W Art. 59
opracował siekany ZASŁYSZANE W
ZEC-u:
W Biurowcu:
Rozmawiają dwie koleżanki w toalecie: -
Co tam dziś w pracy?
GÓRSKIE
GRANICZNE ABSURDY PRL-u. Odkąd w grudniu 2007 roku tereny Słowacji, Republiki Czeskiej i Polski włączone zostały do strefy Schengen, większość granicznych zakazów została na szczęście czasowo zawieszona. Warto jednak dokładniej się przyjrzeć absurdom, jakie po drugiej wojnie światowej generowała polska granica w Sudetach i Karpatach. W latach Polski Ludowej już sama filozofia podejścia do turystów na szlakach granicznych urągała elementarnym standardom cywilizowanego świata. Każdy turysta traktowany był jak potencjalny bandyta a sposób, w jaki władza podchodziła do turystów w górach, wydaje się być dzisiaj niebywały i absolutnie niedopuszczalny. Najszybciej pojawiły się chyba w Karkonoszach. Nie dość bowiem, że wprowadzono obowiązek posiadania przepustek na przebywanie w pasie szerokości pięciu kilometrów od granicy, to jeszcze doszedł do tego wymóg wojskowej eskorty wycieczek. Komendant WOP-u w Szklarskiej Porębie rozkazał aby każdej wycieczce posiadającej ważne zezwolenie przydzielać po dwóch strzelców ze strażnicy, w rejon której grupa się wybiera.
Wraz z nastaniem stalinizmu drakońskie przepisy obrosły, dodatkowo monstrualną biurokracją. Aby wybrać się na wycieczkę w strefę nadgraniczną trzeba było uzyskać stosowne zaświadczenie z Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego a następnie udać się z nim do kierownika personalnego w swoim zakładzie pracy. Ten przystawiał pieczątkę i składał podpis. Zezwolenie oraz dokument tożsamości należało przedłożyć w strażnicy WOP, a po powrocie z wycieczki trzeba je było z powrotem oddać w dziale kadr zakładu pracy. Dziś aż trudno w to uwierzyć. Odtąd wymagały one, aby osoby ubiegające się o Kartę Turystyczną posiadały jedną z odznak górskich: srebrną Górską Odznakę Turystyczną albo Górską Odznakę Narciarską lub też złotą odznakę innych dyscyplin turystyki kwalifikowanej. Kandydaci, którzy nie posiadali żadnych odznak, musieli wykazać się przed Komisją Turystyki Górskiej PTTK znajomością polskich Tatr i ogólnych zasad uprawiania turystyki górskiej. Do złożenia egzaminu przed komisją kwalifikacyjną PTTK zobowiązani byli nie tylko członkowie Towarzystwa, ale wszyscy ubiegający się o Kartę. Z początkiem 1964 roku z rozgłosem otwarto drogowe przejście graniczne do strefy konwencji w Karkonoszach na przełączy Okraj, jednak droga do niego nie została wyremontowana i dojazd autem od strony polskiej był praktycznie niemożliwy. W czasach PRL istniały krótko zaledwie dwa wysokogórskie przejścia graniczne przeznaczone dla turystów pieszych: jedno na Kasprowym Wierchu w Tatrach i drugie na przełęczy Karkonoskiej niedaleko schroniska Odrodzenie (1961-1968). Aby umożliwić chętnym łatwy dojazd do granicy, PKS w Jeleniej Górze uruchomił nawet linię mikrobusową.
Trudno opisać złość pasażerów, gdy okazywało się, że mikrobus kończy bieg w miejscu, gdzie podczas wojny przerwano budowę drogi i do granicy trzeba iść kilka kilometrów pod górę zwykłą leśną drogą. I chociaż przypominała ona łożysko górskiej rzeki, to początkowo próbowali tam wjeżdżać nawet kierowcy autokarów. W Beskidzie Śląskim wiele incydentów granicznych miało miejsce na krótkim kilometrowym odcinku szlaku od szczytu Czantorii do czeskiego schroniska pilnowanego zwykle przez polskich wopistów. Mimo, że szlak przebiegał około 20-tu metrów od budynku rzadko kiedy udawało się wejść do środka. Szczęśliwcy, którzy trafili na zmianę warty mogli liczyć na knedliczki, lane piwo czy herbatę z rumem. Zdecydowanie bardziej niemiłe niespodzianki mogły spotkać turystę wędrującego dzikimi granicznymi szlakami Beskidu Niskiego lub Bieszczadów. Bywało, że pogranicznicy zaprzyjaźnionego sąsiada zatrzymywali ofiarę, odbierali dokumenty, odprowadzali do swojej strażnicy a w raporcie pisali „szpieg” – urlop nagrodowy pewny jak w banku. Pierwsze lata po zmianie ustrojowej niewiele zmieniły w podejściu władz do turystyki przygranicznej. Redaguje Zespół: A. Siekaniec, Z. Niemyjski, J. Zdebski, A. Kosiedowski, e-mail. asiekaniec@poczta.onet.pl ; tel. 501 587 067 |