pamiony


W ostatnich latach swego życia, mieszkająca samotnie na Piosecny Ciocia Zosia, miała umowę
z mleczarzem. Chodziło o to, żeby dał znać dzieciom gdyby ciotka umarła.
I żeby długo nie leżała po śmierci zanim ją ktoś znajdzie. Kiedy rankiem zbierał ze wsi bańki pełne  mleka, ciotka miała wyglądać w oknie przedpokoju.
Gdyby jej nie było miał zastukać w bramę,  a gdyby i to nie przyniosło rezultatu – zawiadomić Kazika, Kryśkę...

Moja babcia, która umarła na raka, kiedy była już bardzo chora powiedziała mi:
 „Arek – jak ja nie cierpię ludzi”... Nie wiem czy dobrze zrozumiałem.

Jak Stefek Zegan przez wieś szedł, to się trawa kładła.

Nikt nie robił takiej zalewajki jak moja teściowa i nie zrobi.

 Przepis na zielone kluski.

klik

Dziadek Stasiek za mordę trzymał, Józek Pieczyrak chciał chamów gnieść, Gajowy Szuma dymał i dymał, umiał się napić mój teściu Cześ. Mietek kabewiak chwalił Stalina, kochała Bronka stara Hołdzina a Wicek Koza niezły był kozak.  Na brata Janek zapisał syna, Darek gdy umarł dwa dwa miał lat, pobiła gości ciotka Justyna,  chrzestny mój Marek z przepicia zmarł. Mańka z Cuckami i Kabzą żyła, lubił się z Kitą Stefanek Zet, Babcia Irena miała warkocze... Co tam bełkoczesz? Nic nie bełkocze!